Cornelia Funke w "Atramentowym sercu" napisała, że "niektórych książek wystarczy skosztować, inne się połyka, a tylko nieliczne trzeba przeżuć i strawić do końca". Książka Katarzyny Miszczuk zdecydowanie zalicza się do tej drugiej kategorii. "Anielicę" dosłownie pochłonęłam. Zdecydowanie najlepsza polska powieść fantastyczna. Największymi plusami są genialne wprost dialogi, świetnie wykreowane postacie (daleko im do doskonałości, co jest miłą odmianą po tych wszystkich Zmierzchach) oraz komentarze głównej bohaterki, które sprawiały, że płakałam ze śmiechu. Wszystko razem stanowi świetną mieszankę wybuchową. No i oczywiście, kibicuję Belethowi, a Śmierć uwielbiam. Jest zabójcza! :)