Nick jest wyznawcą zasady, że w życiu nie ma przypadków. Więc nie było przypadkiem to, że weszłam do księgarni, szukając konkretnej książki na prezent dla taty, akurat jej nie było, a ja dostrzegłam na półce "Bez rąk..." i ją kupiłam. Nicka poznałam wcześniej dzięki filmikom na YouTube, więc mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. Tata był zachwycony. Żałował tylko, że nie trafił na tę książkę pół wieku temu. Cieszę się, że ja zyskałam szansę przeczytania jej właśnie teraz. Chociaż nie wiem, czy "przeczytanie" jest odpowiednim określeniem; powinno raczej być "rozważenie". Bo tę pozycję trzeba rozważyć, przemyśleć i zapamiętać, a w razie potrzeby do niej wracać. Polecam bezwzględnie każdemu, a w szczególności osobom, które czują, że czegoś im w życiu brakuje, nie czują się spełnione lub stoją na rozdrożu czy w miejscu, a chcą ruszyć na przód.